„Stalingrad. Triumf Armii Czerwonej” - M.K. Jones - recenzja


Kiedy brałam tę książkę do ręki w księgarni pomyślałem że to kolejna amerykańska pulpa o „największej z bitew”, ale od razu okazało się, że to chyba nie jest słuszna ocena. Pierwsze zaskoczenie – wstęp Davida Glantza, czyli guru od frontu wschodniego. Zaskoczenie drugie, perspektywa książki, a mianowicie psychologia pola bitwy, czyli jak to się stało, że rosyjscy żołnierze wytrwali w Stalingradzie, chociaż nie mieli na to cienia szansy. Nie mogłem się od książki oderwać i uważam, że to jedna z lepszych, ostatnio wydanych, książek o wojnie na wschodzie.

Stalingrad… składa się z jedenastu rozdziałów opisujących bitwę stalingradzką chronologicznie, przy czym zaczyna się od starcia 62A w łuku Donu, a kończy w momencie pokonania niemieckiej 6A w końcu stycznia 1943r. Autor skupia się na działaniach w samym mieście analizując po kolei wszystkie czynniki, które umożliwiły Armii Czerwonej zwycięstwo w strasznej bitwie o Stalingrad. Głównym bohaterem opowieści jest gen. Czujkow i żołnierze 62A, a opowiedziana jest ona dzięki wspomnieniom dziesiątek weteranów do których dotarł Michael K. Jones w czasie swoich wypraw do Rosji. Jednym z najważniejszych  świadków tamtych wydarzeń jest członek sztabu Czujkowa, młody porucznik Miereszkow, który w przyszłości miał zostać generałem pułkownikiem i zastępcą dowódcy Układu Warszawskiego.

Na rosyjskie zwycięstwo w Stalingradzie złożyło się wiele przyczyn, najważniejsze to:

- zmiana psychologiczna wśród żołnierzy sowieckich zapoczątkowana rozkazem 227 „ani kroku wstecz”, przeobrażenie wojny ZSRS z Niemcami w obronę Matki Rosji;

- osobowość gen. Czujkowa, jego umiejętności przywódcze i zdolność do motywowania żołnierzy w pełnym zakresie skali nagród i kar;

- nowa taktyka walki w mieście (maksymalne zbliżenie do wroga, grupy szturmowe) i wykorzystanie wszelkich możliwych sposobów zadawania wrogowi strat (snajperzy);

- pewna słabość przeciwnika w prowadzeniu boju miejskiego, charakterystyczna dla „bogatszej” w sprzęt i amunicję armii.

Stalingrad… ma jeszcze jedną ważną zaletę, odbrązawia pomnikowy obraz Rosjan przekazywany głównie w sowieckiej literaturze wspomnieniowej. W żadnym razie nie umniejsza to bohaterstwa żołnierzy i oficerów, raczej przedstawia ich jako normalnych ludzi w nienormalnych warunkach. Ci którzy przeżyli, a trzeba pamiętać że średnia długość życia żołnierza sowieckiego w Stalingradzie wynosiła 2 dni, chcieli mówić autorowi jak rzeczy się miały naprawdę – a nie tak jak chcieliby to widzieć sowieccy propagandyści. W „normalnej„ sowieckiej relacji z przybycia gen. Rodimcewa, dowódcy 13 DPGw, do Stalingradu, po przybyciu na stanowisko Czujkowa, ubrudzony, zakurzony i z lekka ogłuszony usłyszał od dowódcy 62A „widzę, że nie było lekko„. Obecni przy tym zdarzeniu zapamiętali to jednak inaczej. Na pytanie Czujkowa „Czy wy, towarzyszu generale, zawsze macie w zwyczaju meldować się do swoich obowiązków w takim stanie?”, Rodimcew odpowiedział ”A chuj wam w dupę, towarzyszu generale” – co rozładowało napięcie  i wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem. Wolę historię, w której ludzie są ludźmi a nie pomnikami.

Mimo że książka Jonesa jest „historią ludzi„ to nie ucieka od tematów militarnych ukazując je jednak od troszkę innej strony. Jak już wspomniałem chodzi o psychologię pola bitwy, jak np. pomysł Czujkowa na „przytulenie„ się do Niemców, żeby nie mogli oni wykorzystać swojej przewagi w artylerii czy lotnictwie. Pochodną tego pomysłu była taktyka grup szturmowych i wykorzystywania wszystkich rosyjskich atutów – takich jak większa chęć do walki wręcz (kłania się suworowowskie ”kula głupia, bagnet zuch”), czy w nocy.

Jedna rzecz jest niezwykle istotna dla zrozumienia bitwy o Stalingrad, żeby ją zobrazować trzeba wspomnieć o początkach ruchu snajperskiego. Początkowo wielu dowódców była przeciwnych masowego rozwijaniu go wśród żołnierzy. Wiązało się to bowiem z pozwoleniem wielu żołnierzom na samodzielne „polowanie„, a to mogłoby znaczyć że uciekną czy się gdzieś zadekują – bo nie będą czuli nadzoru oficerów. Czujkow jednak zrozumiał przemianę jaka zaszła wśród żołnierzy – oni nie walczyli już za system komunistyczny, czy dlatego że się bali kary ale za swoją ojczyznę. Ruch snajperski rozwijał się i potężniał z każdym dniem, przeradzając się w przerażającą dla Niemców ”wojnę szczurów”.

Zabrakło mi w książce ale nie jest to ciężki zarzut – szczegółowszego opisu strony niemieckiej, czegoś w rodzaju analizy porównawczej. Książka byłaby dzięki temu pełniejsza.

Książka średnio przetłumaczona ale bez jakiejś specjalnej katastrofy, jak zwykle w wydawnictwie Bellona bez redakcji naukowej – pojawiają się np. „oddziały dział”, różne oznaczenia stopni wojskowych (np. w systemie rosyjskim, amerykańskim czy niemieckim na jednej stronie). Minimalnym wysiłkiem książka byłaby o klasę lepsza.

Podsumowując, Stalingrad. Triumf Armii Czerwonej to dobra i ciekawa książka, którą można polecić zarówno osobom zainteresowanym frontem wschodnim ale też historią wojskowości, jak i takim zainteresowanym reakcjami ludzi w ekstremalnych sytuacjach.

Plus minus:
Na plus:
+ ciekawe ujęcie znanego tematu (psychologia pola bitwy)
+ dużo ciekawych wspomnień
+ Rosjanie przedstawieni jako ludzie i żołnierze – a nie w formacie pomnikowym
Na minus:
- przedstawienie tylko strony rosyjskiej
- redakcja i tłumaczenia pozostawiające całkiem sporo do życzenia.

Tytuł: Stalingrad. Triumf Armii Czerwonej
Autor: Michael K. Jones
Wydawca: Bellona
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7287-037-3
Strony: 312
Oprawa: miękka
Cena:  ok. 35 zł
Cena: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz