Akcja na Wolbrom. Perfekcyjna akcja polskich partyzantów


Śląsk nie zaliczał się do tych dzielnic Polski, które miały sprzyjające warunki działań partyzanckich „Niecka węglowa”, czyli śląskie zagłębie przemysłowe, nie wchodziło w ogóle w rachubę jako teren walk. Większe kompleksy leśne znajdowały się jedynie na południu Okręgu na Podbeskidziu, nieco lasów było w powiatach olkuskim, zawierciańskim i lublinieckim oraz Opolszczyźnie. Na tych terenach miały miejsce działania partyzanckie. Komendant „Walter” podaje, że „latem 1944 r. w Okręgu Śląskim około 1000 ludzi znajdowało się w leśnych oddziałach”.

Początki zgrupowania „Surowiec”

Gerard Woźnica „Hardy”

Największym oddziałem partyzanckim Śląskiego Okręgu AK był oddział o kryptonimie „Surowiec”. Początków tego oddziału doszukiwać się należy w powstałym w 1942 r. konspiracyjnym pułku „Srebro” Gwardii Ludowej PPS-WRN. Pułk powstał w powiecie olkuskim. Jego dowódcą był Kazimierz Kluczewski. Pułk miał dwa baony. Pierwszym dowodził Bolesław Sowula „Wrzos”, drugim Gerard Woźnica „Hardy”. Kampanią karabinów maszynowych dowodził Józef Mrówka „Mat”, będący jednocześnie zastępcą dowódcy drugiego baonu. Pozostałymi kompaniami baonu dowodzili Władysław Swatowski „Dzik”, Władysław Krawczyń „Grab”, Bronisław Biały, a po jego aresztowaniu w 1943 r. - Jan Cupiał „Orzeł”. Latem 1943 r. przy pułku „Srebro” powstał oddział partyzancki „Surowiec”.

Obok oddziału „Hardego” działał drugi, który zorganizował w powiecie zawierciańskim i którego dowództwo otrzymał por. Stanisław Wencel „Twardy”. Rozrosły się one do silnych oddziałów leśnych, zyskały rangę kompanii i tworzyły baon partyzancki „Surowiec”. Latem 1944 r. powstała jeszcze trzecia kompania „Surowca” organizowana w okolicach Biskupiego Boru w powiecie chrzanowskim. Dowodził nią por. Łukowski „Boruta”.

Te trzy kompanie ( dowodzona przez „Twardego” określona była w baonie jako pierwsza, „Hardego” jako druga, a „Borty” jako trzecia) podlegały bezpośrednio dowódcy brygady Gwardii Ludowej PPS-WRN, mjr „Tadeuszowi”, a od dnia jego aresztowania ( 7 grudnia 1943 r.) - inspektorowi sosnowieckiemu AK „Wirtowi” - Lucjanowi Tajchmanowi. „Surowiec” znalazł się w Armii Krajowej w wyniku akcji scaleniowej przeprowadzonej latem 1943 r. W ramach odtwarzania Wojska Polskiego baon partyzancki „Surowiec” otrzymał nazwę Oddział Rozpoznawczy 23. Śląskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej (OR 23. DP AK)

Oddział „Hardego”

Z trzech kompanii „Surowca” najliczniejsza była druga, dowodzona przez Gerarda Woźnicę i od pseudonimu dowódcy zwana powszechnie oddziałem „Hardego”. Dowódca oddziału Gerard Woźnica, był rodowitym Ślązakiem; urodził się 15 września 1917 r. w Jankowicach w powiecie rybnickim, jako syn Augustyn i Franciszki. Skończył szkołę podoficerską dla młodocianych i poświęcił się zawodowej służbie wojskowej. Odbył kampanię wrześniową. W samych początkach okupacji zaangażował się w pracy konspiracyjnej w powiecie miechowskim, a od grudnia 1940 r. w Gwardii Ludowej PPS na terenie powiatu olkuskiego. Kiedy powstał pułk „Srebro”, otrzymał, jak to już wspomniano, dowództwo drugiego batalionu. W lecie 1943 r. drugi baon pułku „Srebro” składał się z trzech kompanii strzeleckich, jednej karabinów maszynowych (kadrowa), pocztu dowódcy oraz kwatermistrza - razem 468 osób.

„Hardy”, po przejęcu dowództwa oddziału partyzanckiego, operował głównie w powiecie olkuskim, a więc częściowo na terenach włączonych do Rzeszy, częściowo wchodzących w skład Generalnego Gubernatorstwa. Zimą 1943 r. na miejsce postoju wybrał zapadłą wioskę leżącą na północ od Olkusza, z dala od szlaków komunikacyjnych - Góry Bydlińskie. Teren był dziki, pagórkowaty i zalesiony. Nie chcąc narażać mieszkańców wsi na represje „Hardy” przystąpił wiosną 1944 r. do budowy obozu w sąsiednich lasach majątku Pilica. Obóz składał się z domków zbudowanych z dykty, blachy i papy. Wchodziło się do niego przez gęsty młody las prawie na czworakach, maskowanie było doskonałe ze wszystkich stron także z góry. Brązowy kolor dykty zlewał się tak z kolorem pni, że z odległości kilkunastu kroków nie rozróżniało się baraków. Stąd wysyłał „Hardy” plutony, drużyny lub patrole partyzanckie. Oddział miał bardzo rozwiniętą służbę informacyjną. Jej stan przerastał, co najmniej dwukrotnie stan oddziału.

Z licznych akcji bojowych, jakie przeprowadził „Hardy”, wypada wymienić działania obronne i wymykanie się trzydniowej obławie w dniach 14-16 czerwca 1944 r., zakończenie wyrwaniem się z okrążenia we wsi Błojec. Z oddziału „Hardego” poległo wówczas 6 partyzantów, a 5 odniosło rany. Po walce żandarmi spalili wieś i wymordowali większość mieszkańców.

Na wzmiankę zasługuje pomoc, jakiej udzielił „Hardy” oddziałowi z batalionu „Parasol”, który przyjechał z Warszawy do Krakowa, aby dokonać zamachu na gen. Koppego. SS-Obergruppenfuhrer Koppe był dowódcą, SS i policji w Generalnym Gubernatorstwie, sekretarzem stanu do spraw bezpieczeństwa oraz zastępcą gubernatora Franka. Oddział „Parasol” dokonał zamachu 11 lipca 1944 r. W drodze powrotnej do Warszawy zmuszony był podjąć walkę w rejonie miejscowości Udorz i poniósł duże straty. Po „Hardego” przyjechał dowódca patrolu łącznikowego, meldując mu o wydarzeniach w Udorzu i o tym, że kilku uczestników zamachu przebywa we wsi Załęże wraz z rannymi. „Hardy” przybył niezwłocznie do Załęża, gdzie byli: dr „Maks”, „Akszak”, „Bartek”, „Rek”, „Basia”, „Hala”, „Alodia” oraz dowódca miejscowości drużyny dywersyjnej, „Tadek”. Ranny „Dietrich” ulokowany był w Załężu u sanitariuszki Felicji Biedy „Ala”, siostry harcmistrza „Jodły”, dowódcy kompanii rezerwowej. Rannego przetransportowała do Udorza terenowa drużyna dywersyjna pod dowództwem Tadeusza Praskiego „Tadek”. Dowódca grupy warszawskiej „Jeremi”, prosił „Hardego” o zaopiekowanie się rannym oraz zapewnienie kwatery innym. „Dietrich” pozostał pod opieką „Ali” i przydzielonej przez dr „Maksa” sanitariuszki „Parasola”, pozostałych przeprowadził „Hardy” do obozu w Górach Bydlińskich, gdzie zgotowano im serdeczne przyjęcie.

Akcja na Wolbrom

25 lipca 1944 r. Komendant Okręgu Śląskiego AK Zygmunt Janke „Walter” przyjeżdża na inspekcję do obozu batalionu ppor. „Hardego”. Batalion w tym czasie kwaterował w lasach olkuskich w pobliżu wsi Załęże. „Hardy” planował atak na magazyny ulokowane przez Niemców w pobliżu Wolbromia. Po konsultacji z „Walterem” plan akcji został opracowany. W akcji postanowił wziąć udział „Walter”. Chciał się przyjrzeć pracy innych dowódców i sprawdzić ich współdziałanie w tamtych warunkach nocnych i wobec przeważających sił nieprzyjaciela.

Wymarsz nastąpił 25 lipca wieczorem, siły „Hardego” liczyły około 160 ludzi, natomiast niemiecka załoga w Wolbromiu około 800 ludzi. Szanse powodzenia mogło przynieść tylko zaskoczenie. Około godziny 22:00 rozpoczęto akcję. Unieruchomiono łącznicę urzędu pocztowego. Grupy uderzeniowe związały walką ogniową oddziały granatowej policji, żandarmerii i wojska, które ograniczyły się do zabarykadowania zajętych budynków i ostrzału przedpola. Droga do magazynów była wolna. Wydzielony oddział, z którym wyruszył „Walter”, udał się w kierunku magazynów, gdzie rozpoczęto ładowanie zapasów na wozy. Gdy kończono załadowanie, nagle od strony Miechowa nadjechał samochód z gestapowcami, który został rozbity przez partyzantów seriami z broni maszynowej. Okazało się później, że gestapo w Miechowie otrzymało meldunek o zajęciu przez partyzantów Wolbromia. Meldunek ten został potraktowany jako fałszywy, mający na celu wyprowadzenie w nocy sił niemieckich z Miechowa. Gestapo obawiało się zasadzki, dlatego wysłało tylko jeden samochód, w celu sprawdzenia wiarygodności meldunku. Około godziny 3:30, gdy tabory były w bezpiecznej odległości od Wolbromia „Walter” dał sygnał do zakończenia akcji. O godz. 4:00. ostatnia grupa zgłosiła się w punkcie zbornym. Sprawdzono starty. Strat własnych nie było. Oddział miejscowy po zdaniu i ukryciu broni wrócił do miasta. Kompanie partyzanckie marszem ubezpieczonym przez Rędziny i Załęże udały się do obozu leśnego.

Oddział w rezultacie zdobył sześć wozów obuwia i materiałów, w tym materiał drelichowy na mundury i piętnaście wozów żywności. Część zdobyczy przekazano miejscowym oddziałom AK i BCH. „Walter” wysoko ocenił wartość bojową batalionu ppor. „Hardego”. Był to dobrze wyszkolony i wartościowy oddział partyzancki. Wysoko również ocenił dowódców innych szczebli. Tą ocenę wyniósł jako efekt swojego udziału w opanowaniu Wolbromia.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Wojtek pisze:

    Chłopaki spisali się na medal GRATULUJE

Zostaw własny komentarz