„Imperia i barbarzyńcy. Migracje i narodziny Europy” - P. Heather - recenzja


O najnowszej książce Petera Heathera dowiedziałem się kilka miesięcy temu. Najpierw były to informacje o angielskim tytule1 zakupionym przez mojego znajomego w Londynie. Następnie, śledząc stronę internetową Domu Wydawniczego Rebis w zapowiedziach zauważyłem notkę, iż niebawem pojawi się polskie tłumaczenie tej pozycji. Wtedy też podjąłem decyzję, że książkę muszę czym prędzej przeczytać i wyrazić o niej opinię, którą postaram się przedstawić w niniejszym tekście.

Recenzowana pozycja liczy łącznie 764 strony. Tekst wydrukowany jest na dobrej jakości papierze, przy użyciu takiej samej czcionki. Całość jest szyta i zamknięta w twardą ciekawą wizualnie oprawę wraz z obwolutą. Składa się on z krótkiego tekstu autorskiego oraz prologu wprowadzającego w tematykę. Na książkę złożyło się 11 rozdziałów. Dzielą się one na podrozdziały w liczbie 38 oraz 57 pod podrozdziałów. Następnie Czytelnik ma do dyspozycji 21 map, listę z przypisami oraz spis bibliograficzny. Całość zamykają obszerne indeksy.

Już na samym początku widocznych jest kilka problemów natury technicznej. Po pierwsze, należy ściągnąć obwolutę z okładki przy czytaniu, gdyż nastręcza ona kłopotów i jest tylko ozdobą książki. W małym tylko stopniu chroni ona brzegi i powierzchnię płaską twardej oprawy. Po drugie, prawdziwą zmorą, przynajmniej dla mnie, był pomysł umiejscowienia przypisów na końcu książki. Odnośniki te cechują się często dużą ilością wiadomości, a co za tym idzie, obszernością, co oczywiście działa na ich plus. Natomiast kiedy czyta się tekst dochodzi do niekomfortowej sytuacji wybicia z kontekstu, kiedy trzeba zapoznać się z odpowiednim przypisem. Dodając do tego wertowanie książki, efekt ten się potęguje, co niestety działa na minus książki. Przy okazji odnośników, dało się również wychwycić takie, które niestety nie spełniły swojej roli w pełni, tj. niosły ze sobą za mało informacji (przyp. 28, s. 253; przyp. 33, s. 257). I wreszcie po trzecie, widoczny na samym końcu spis treści jest stanowczo za skromny i nie oddaje budowy książki. Czytelnik ma do dyspozycji informacje o rozdziałach głównych. A gdzie jest reszta? Powoduje to kolejny kłopot, ponieważ kiedy zechcemy czytać książkę, powiedzmy od środka, od interesującego nas zagadnienia, w tej sytuacji zmuszeni jesteśmy do intensywnego wertowania i tak grubej książki. Według mnie rozsądniejszym działaniem byłoby utworzenie takiego spisu treści, gdzie zamieszczone byłby wszystkie brakujące podrozdziały i pod podrozdziały2.

Zdejmując książkę z póki w księgarni lub znajdując ją w internetowym katalogu książkowym, naszą uwagę przykuwa kwestia wizualna danej pozycji. Kiedy mamy już ją w ręku, przeglądamy ją i wtedy opinie, które zbierzemy, wpływają na to czy decydujemy się na jej zakup. W przypadku „Imperiów i barbarzyńców” Dom Wydawniczy Rebis spisał się na medal. Jednak nie tylko strona zewnętrzna, ale przede wszystkim wewnętrzna książki, powinna nas najbardziej interesować. Dlatego też w tej części mojego tekstu chciałbym przejść do omówienia jej treści.

W swym studium P. Heather podejmuje się omówienia palącej kwestii relacji plemion barbarzyńskich z otaczającymi ich światem imperiów. „Barbarzyńcami„ w książce Heathera są ludy pojawiające się na przestrzeni wieków między I a X w. n.e. w Europie Zachodniej, Środkowej i Środkowo-Wschodniej, a także Północno-Wschodniej. Plemiona te były różnej proweniencji, od celtyckiej i germańsiej, po koczownicze, a także słowiańskiej i bałtyjskiej. ”Imperiami” w omawianej pozycji są terytoria świata śródziemnomorskiego, głównie skupionego pod egidą Imperium Rzymskiego, które na przestrzeni wieków przechodziło szereg metamorfoz. Słowem, Autor podjął się opisania oraz przedstawianie swojej wizji współistnienia tych dwu, a z czasem i kilku różnych światów na przestrzeni jednego tysiąclecia. Już samo to powinno nam sugerować, że było to niezwykle ciężkie zadanie. Dodatkowo Heather podjął się też omówienia problemu migracji plemion barbarzyńskich, terytoriów, które w różnych kolejach losu przyszło im zająć oraz moment wspólnego egzystowania, zarówno z pobratymczymi plemionami, jak i światem śródziemnomorskim (klasycznym). Do tych trzech głównych zagadnień, Autor dodaje jeszcze czwarte, tzn. przedstawienie momentu oraz warunków do jakich doszło na Starym Kontynencie w chwili kiedy u wrót imperium rzymskiego pojawili się barbarzyńcy. To dzięki nim dzisiejsi Europejczycy zawdzięczają kształt kontynentu, podziały na regiony, narody, a przede wszystkim na państwa. Kierując się tą myślą, Badacz przedstawia cały szereg warunków, które pozwolił na narodzenie się Europy na podwalinach świata klasycznego, ale też na tych terytoriach, gdzie ów świat klasyczny nigdy nie dotarł w pełni3.

Książka Heathera charakteryzuje się specyficznym stylem pisarskim. Autor prowadzi narrację, której głównym celem jest jak najprostsze wyjaśnienie Czytelnikowi omawianych przez siebie problemów. Jednak ten styl, może niekiedy irytować, ponieważ wielokrotnie udaje się wychwycić terminy, które uchodzą za zbyt współczesne jak na omawiane Przezeń czasy. Również swoiste podejście do Czytelnika może niekiedy szokować4. Bardzo często wychwycić można momenty, w których Autor omawia, np. czasy przemieszczania się Alemanów, bądź Terwingów, a celem przejrzystego wyjaśnienia problemu, podaje przykłady z czasów nam o wiele bliższych, jak np. przemieszczanie się Burów w Południowej Afryce w ciągu XIX w., czy też ucieczka Albańczyków z Kosowa w latach 90. minionego stulecia. Taka forma wyjaśniania ma swoje pozytywne jak i negatywne strony. Z pewnością o wiele łatwiej unaocznia, nam ludziom XXI w., w jaki sposób, czy też co powodowało, iż wielkie masy ludzkie przemieszczały się na dany teren. Ale ma to też swoje minusy, gdyż niejako wybija nas z lektury, którą przez cały czas serwuje nam Autor.

Od razu trzeba powiedzieć, że tematyka pozycji nie należy do łatwych. Przede wszystkim zakres tematyczny jest niezwykle obszerny, gdyż omawia dzieje jednego tysiąclecia Europy. O ile rozważania natury historycznej raczej nie powinny być kłopotliwe, zważywszy na fakt, iż są one ogólnie dostępne w wielu publikacjach, to już kwestie związane z omówieniem migracji plemiennej, tudzież problemom wynikającym z metodologii prowadzenia badań, tak historycznych, jak i archeologicznych, socjologicznych, antropologicznych, czy etnograficznych, są po prostu zawiłe.

Z drugiej jednak strony tak interdyscyplinarne ujęcie omawianych problemów, działa rzecz jasna na korzyść książki. Dzięki temu zabiegowi, Czytelnik poszerza swe horyzonty z zakresu wiedzy o danym zagadnieniu. Atutem książki jest część kartograficzna, gdzie na 21 czarno-białych mapach może prześledzić sytuację jaka panowała w danym okresie. Dodatkowym plusem działającym na korzyść recenzowanej publikacji są dwie wkładki z ilustracjami, w których znajdziemy liczne fotografie, ryciny i plany. Niezwykle przydatnymi do korzystania z książki okazują się być indeksy, zarówno osobowy, jak i geograficzny, za których pomocą możemy szybko znaleźć interesująca nas kwestię..

Według mnie na szczególna uwagę zasługuje spis bibliograficzny, zwłaszcza ten prezentujący listę wykorzystanych przez Autora źródeł pisanych. Część ze współczesnymi opracowaniami również prezentuje się znakomicie. Dzięki takiemu spisowi można wykonywać bardzo dobrą kwerendę. Wartym zasygnalizowania jest fakt, że do spisu bibliograficznego dołączony został wykaz tytułów w języku polskim, a do edycji i zagranicznych tłumaczeń źródeł, dołączono także polskie tłumaczenia.

Są niestety sprawy, które szczególnie zwróciły moją uwagę a którym chciałbym się bliżej przyjrzeć.

Na stronie 238 Heather napisał, iż Hunowie to „prawdopodobnie plemię ugrofińskie”. Niestety nie jest to prawda, gdyż udowodniono, że plemię to pochodzi od ludów ałtajskich z grupy tureckiej5. Kolejna zastanawiająca kwestia to ta, dlaczego Autor tak szybko podjął decyzję, że Herulowie na początku VI w. powrócili do swej skandynawskiej ojczyzny6. Fragment wypowiedzi Prokopiusza, którym Autor się sugeruje, mówi „o jakiejś” wyspie Tule, ale nie ma pewności, że chodzi właśnie o Półwysep Skandynawski. Według innego dziejopisa z doby antyku, Ptolemeusza, wyspa Tule oznacza Szetlandy7. A zatem, czyżby aż tak daleko doszedł lud herulski? Wydaje się to mało prawdopodobne, a cała historia o rychłym ich wyemigrowaniu, ma znamiona legendy plemiennej. Wymienione przez Prokopiusza z Cezarei terytoria i plemiona są li tylko jego popisem erudycyjnym, ale jednocześnie stawia go pośród jednych z najlepiej zorientowanych historyków doby końca antyku w kwestii sytuacji barbarzyńskiej Europy.

W części poświęconej plemionom słowiańskim Autor ma zamiar wykorzystać fragment relacji Jordanesa o walkach gocko-antyjskich w trakcie nawałnicy Hunów. Jednak ostatnie zdanie na stronie 471 jest nieco mylące. Otóż Heather pisze: „Jordanes wspomina o wielkim zwycięstwie Gota Winitariusza (połowa V wieku) nad Antamim […]„. Chociaż na pierwszy rzut oka zdanie wygląda poprawnie i nie można niczego mu zarzucić, i tak Czytelnik powinien wiedzieć co w nim jest nie tak. Winitariusz rozgromił plemię Antów, ale po roku 375 (po śmierci Hermanaryka), czyli w latach 70. IV w. Mało tego, relacja Jordanesa pt. ”Getica” spisana została ok. 550-551 roku, a zatem w połowie VI w.

W kilku miejscach Autor popełnia dosyć poważny błąd merytoryczny polegający na tym, iż twierdzi, że „Powieść minionych lat” jest autorstwa Nestora8. Tym czasem jak dowodzą wyniki badań, mnich Nestor był jednym z autorów „Powieści…”9, a całe dzieło składało się z kilku rodzajów zwodów, a także trzech latopisów ruskich. Na „Powieść…” składały się też przekazy rodzime, a także bułgarskie i bizantyjskie10. Co ciekawe na s. 549 Autor powiada o „anonimowym„ autorze „Powieści…„, czyli zaprzecza swojemu wcześniejszemu twierdzeniu, że był nim znany przecież z imienia Nestor. W innym miejscu znowu jest informacja o kilku ”twórcach” rzeczonego dzieła11.

Niezwykle zainteresowało mnie też stwierdzenie szanownego Autora, w którym widać wyraźnie, że oddziela od siebie plemiona Bałtów i Estiów12. Jest to o tyle ciekawe, gdyż większość badaczy twierdzi, że Estiowie (Aesti u Tacyta w „Germanii” rozdz. 45) to plemię o bałtyjskiej proweniencji13.

Są oczywiście i bardzo dobre momenty w książce. Na szczególną uwagę zasługują rozważania Autora na temat migracji poszczególnych plemion barbarzyńskich i globalizacji do jakich dochodziło w momencie kiedy owe plemiona zetknęły się światem śródziemnomorskim. Heather dodatkowo omawia kwestię wspólnych relacji między barbarzyńcami, którzy przecież ze sobą sąsiadowali. Takie ujęcie problemu jest nie często spotykane w publikacjach traktujących o okresie barbarzyńskiej Europy. Na wyjątkowe wyróżnienie zasługują spostrzeżenia Autora na temat tworu państwowego Attyli, a szczególnie kwestie wewnętrzne tegoż „państwa”14. Interesująco wygląda też fragment, w którym poruszono problem granicy między światem rzymskim, a barbarzyńskim. Na podstawie dwu stanowisk archeologicznych w Wijster i Feddersen Wierde (oba nad Renem), Autor dowodzi, że limes był raczej strefą wpływów niż miejscem dzielącym Rzym do reszty świata15.

Jest jeszcze jedna cecha, która wyróżnia pozycję P. Heathera. To niewątpliwie tematyka nie często spotykana na polskim rynku wydawniczym. Autor przeanalizował cały okres wędrówki ludów, począwszy od jej źródeł zaczynających się już w I w. n.e. (kiedy wyraźnie było widać, iż za limesem zamieszkiwały nie-rzymskie ludy), do X w., kiedy to owa wędrówka na dobre okrzepła (Europa zarysowała się na dobre pod względem etnicznym). W sposób niespotykany Autor zbadał cały proces migracji, przemieszczeń się ludów, motywy jakie nimi kierowały oraz etapy wędrówki. To wszystko skłania mnie do stwierdzenia, iż recenzowana pozycja wnosi do historiografii zupełnie coś nowego.

Książka zalecana jest przede wszystkim tym Czytelnikom, którym nie są obce wiadomości z pierwszego tysiąclecia naszej ery. Tekst skierowany jest dla tych, którzy niewątpliwie mogą się poszczycić wysoką wiedzą merytoryczną i obyciem z materiałem, tak źródłowym, jak i opracowaniami. Kto zatem powinien sięgnąć po tę pozycję? Najpewniej nauczyciele akademiccy, osoby związane naukowo z omawianym problemem. Jestem pewien, że lektura P. Heathera zainteresuje też studentów przygotowujących się do obrony pracy magisterskiej oraz tych, którzy w planach mają napisanie pracy doktorskiej.

Plus minus:
Na Plus:

+ tematyka
+ wysoka jakość wydania książki
+ spis bibliograficzny
+ indeksy
+ mapy
Na minus:
- przypisy na końcu książki
- ubogi spis treści (w rzeczywistości powinien być znacznie bardziej szczegółowy)
- błędy natury merytorycznej
- styl Autora

Tytuł: Imperia i barbarzyńcy. Migracje i narodziny Europy
Autor: Peter Heather
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Data wydania: 2010
ISBN/EAN: 978-83-7510-281-9
Liczba stron: 764
Oprawa: twarda z obwolutą
Cena: ok. 70 zł
Ocena recenzenta: 7.5/10

  1. Oryginalny tytuł pierwszego angielskiego wydania to „Empires and Barbarians: Migration, Development and the Birth of Europe” z 2009 roku. []
  2. Na własne potrzeby pokusiłem się o stworzenie takiego spisu treści i stosując „standardowe” wymogi w Wordzie (czcionka 12, Times New Roman, półtorej wiersza odstępu etc.) wyszło mi łącznie niespełna 4.5 strony. []
  3. Mowa tutaj, np. o północnych i północno-wschodnich rubieżach naszego kontynentu. []
  4. P. Heather pisze o tym jak to cesarz Otton III otaczał się gronem „VIP-ów duchownych„, kiedy w zimie opuszczał dwór w Rzymie, zob. s. 546. W słowie autorskim przeprasza swoje zwierzęta, które na czas pisania przez niego książki ”zniosły niedostatek spacerów”, zob. s. 10. Wypada tylko współczuć biednym zwierzętom, ponieważ Autor pisał swe dzieło przez 16 lat! Wierzyć jednak trzeba, że idzie tutaj o ostatnie momenty owej pracy nad książką… []
  5. SSS, T. II, cz. 1, 1964, s. 226; S. Kałużyński, 1978, s. 18-19; 20-21; LexMA, Bd. V, 2003, s. 222; L.A. Tyszkiewicz, 2004, s. 15; tam też literatura; zob. tegoż, 2001, s. 81 – 90 []
  6. Zob. Prokopiusz z Cezarei, b. Goth. II, 15,1-2. []
  7.  M. Plezia, 1952, s. 38, przyp. 9. []
  8. Zob. s. 499, 509 i 549. []
  9. F. Sielicki, 1999, s. VI – VII; E. Kowalczyk-Heyman, 2008, s. 247 – wymienieni są oprócz Nestora, Nikon, Iwan i Sylwester. []
  10. F. Sielicki, s. IX-XV (zwłaszcza XII-XV). []
  11. Zob. s. 511. []
  12. Zob. s. 500. []
  13. SSS, T. I, cz. 1, 1961, s. 8 – 9; R. Wenskus, 1961,s. 97 I in.; J. Strzelczyk, s. 45 i in.; M. Mączyńska, 1996, s. 272; Ł. Okulicz-Kozaryn, 1997, s. 109, 132;  P. Kaczanowski, J.K. Kozłowski, 1998, s. 350; G. Białuński, 1999, s. 136; Z. Kiaupa, J. Kiaupìenė, A. Kuncevičius, 2007, s. 27 – 28; zob. też: A. Kokowski, 2007. []
  14. Zob. s. 255 – 265 (szczególnie s. 261). []
  15. Zob. s. 94. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz